Kaszki Smakija
Takie testy lubię najbardziej – kiedy dowiedziałam się, że będę mogła delektować się kaszkami Zott już zacierałam ręce i robiłam miejsce w lodówce. Wielokrotnie próbowałam zrobić taką kaszkę w domu: na zimno, o delikatnym, wręcz aksamitnym waniliowym smaku, która byłaby w zasięgu ręki o każdej porze dnia. Jednak niestety zajmowało to sporo czasu, a smak i konsystencja pozostawiały wiele do życzenia. Zott rozwiązał ten problem…
Kaszka Smakija to idealna przekąska, po którą sięgam zawsze, gdy czuję, że „mam na coś ochotę”. Nie jestem fanką liczenia kalorii, więc jak dla mnie te zawarte w kaszkach są zadowalające (od 127 do 134 kcal na 100g). W składzie Smakiji znajdziemy także sól, cukier, tłuszcz – jeśli liczysz się z tym co jesz, warto przemyśleć resztę menu z danego dnia. Jak dla mnie – smak tych kaszek rekompensuje wszystko!
A jakie to smaki? Na sklepowych półkach możemy znaleźć:
- klasyczną kaszkę śmietankową (ten smak występuje także w wersjach z sosami)
- kaszkę z czekoladą (smak przypomina mi prawdziwe kakao, takie jak kiedyś mama robiła w zimie na kolację z gorzkiego gotowanego w mleku proszku z kakaowca)
- kaszka z cynamonem (dla fanów tej przyprawy istny rarytas)
- kaszka z sosem z malin (uwielbiam ten smak, to chyba właśnie moja ulubiona wersja)
- kaszka z sosem z owoców leśnych (doskonała w zimie, gdy nie mamy dostępu do świeżych jagód i jeżyn)
- kaszka z sosem z wiśni (tą wersję mogę jeść wymieszaną, lub oddzielnie – najpierw wyjadam kaszkę, a potem pałaszuję sos)
- kaszka z sosem z truskawek (ulubiona wersja mojego męża – na równi z wersją czekoladową i z sosem z wiśni)
- kaszka z sosem jabłkowo-cynamonowym (ten dodatek bardziej pasuje mi do ryżu, ale i tak chętnie sięgnę po nią podczas kolejnych zakupów)
Kaszki Smakija to świetny pomysł na deser czy szybką przekąskę – spory wybór smaków, wygodne opakowanie i dostępność w sklepach zdecydowanie przemawiają za tą opcją. Warto jednak zerknąć na ceny, ponieważ w zależności od sklepu jest spora rozbieżność: od 1,99 zł do nawet 2,39 zł. Kaszka została także przetestowana przez osobę z nietolerancją laktozy (dziękuję Ci „króliczku doświadczalny” za poświecenie) i co najważniejsze – obyło się bez jakichkolwiek sensacji ze strony żołądka (ku wielkiej uciesze królika…)..
Ja jestem „za”… Mi smakowało i wiem, że jeszcze nie raz taka kaszka znajdzie siew moim koszyku w drodze do kasy. A jakie są Wasze odczucia? Lubicie? Kupujecie? A może macie własny super przepis na domową wersję? Zapraszam do komentowania.